Menu Zamknij

Stanisław Żółkiewski

W gronie wielkich Polaków posiadamy wielkiego patriotę, wybitnego męża stanu i doskonałego
dowódcę wojskowego jakim był Stanisław Żółkiewski. Jak wyjątkowa to postać, widać po przebiegu
jego życia, które w całości poświęcił Ojczyźnie.
Stanisław Żółkiewski herbu Lubicz urodził się w 1547 roku, we wsi Turynka koło Żółkwi w
powiecie krasnostawskim. Jego ród należał do najpotężniejszych na Rusi Czerwonej. Młody
szlachcic najpierw – zwyczajowo – pobierał nauki w domu, a następnie przez kilka lat uczył się w
szkole katedralnej w e Lwowie. Był bardzo zdolny, opanował 5 języków, cenił polską literaturę,
choćby Jana Kochanowskiego czy też Szymona Szymonowicza, czytał działa o tematyce wojennej
autorstwa Juliusza Cezara i hetmana Jana Tarnowskiego.
Po raz pierwszy na polu bitwy znalazł się w 1575 r., podczas walk z Tatarami. Dwa lata później,
już jako rotmistrz walczył ze zbuntowanym Gdańskiem. 17 kwietnia 1577 roku był uczestnikiem
bitwy pod Lubieszowem, gdzie szczupłe siły polskie pokonały kilkunastotysięczne najemne wojska
gdańszczan. Żółkiewski już wówczas dał się poznać jako dobry dowódca. Swoje umiejętności
wspaniale rozwinął biorąc udział w kampaniach Stefana Batorego przeciwko Moskwie w latach
1578-1581. Korzystał tu z doświadczenia króla i swego protektora Jana Zamoyskiego, którego linię
polityczną popierał. Po śmierci Batorego Żółkiewski przeciwstawił się dążeniom Habsburgów do
opanowania trony polskiego. Bronił Krakowa przed arcyksięciem Maksymilianem, a w 1588 roku
brał udział w bitwie pod Byczyną. Dowodził tam prawym skrzydłem złożonym głównie z husarii i to
on właśnie rozstrzygnął losy starcia na korzyść Polaków. Stanisław Żółkiewski wykazał się wtedy
osobistą odwagą – zdobył osobiście wielką, żółtą chorągiew cesarską. Między innymi za te zasługi
został w 1589 roku mianowany hetmanem polnym. Od tej pory zajął się obroną polskich granic na
południowym wschodzie, gdzie niezwykle trudnym przeciwnikiem byli przede wszystkim Tatarzy.
W 1595 roku Żółkiewski wziął udział w wyprawie do Mołdawii, gdzie po wygranej bitwie pod
Cecorą, Polacy osadzili na tronie w Jassach przychylnego władcę. Po powrocie hetman zajął się
tłumieniem buntu Semena Nalewajki. Pokonał Kozaków w bitwie pod Sołonicą, a Nalewajko został
ścięty. W 1600 roku walczył pod Bukową przeciwko Siedmiogrodzianom, Mołdawianom i
Wołochom pod wodzą Michała Walecznego. Dzięki taktyce Żółkiewskiego, kilkakrotnie liczniejszy
wróg został całkowicie rozbity – zdobyto 95 chorągwi nieprzyjacielskich, a Mołdawia i
Wołoszczyzna znalazła się w orbicie polskich wpływów. W latach 1601-1602 krótko dowodził armią
walczącą w Inflantach ze Szwedami gdzie odniósł kilka zwycięstw. Pokonał Skandynawów pod
Rewlem, zdobył twierdze Wolmar i Biały Kamień.
Szybko wrócił na kresowe rubieże zagrożone najazdami tatarskimi. W 1606 roku udało mu się
zniszczyć nad rzeczką Udycz zagony koczowników pod wodzą osławionego Kantymira. Niestety,
Żółkiewski musiał wziąć także udział w wojnie domowej, w której opowiedział się po stronie króla
przeciwko rokoszowi Zebrzydowskiego. Wspólnie z hetmanem litewskim Janem Karolem
Chodkiewiczem pokonał buntowników 6 lipca 1607 roku pod Guzowem. Walka ta była dla niego
szczególnie trudna ponieważ popierał część słusznych postulatów rokoszan. Dla niego ważniejsza
była jednak jedność państwa, ład i porządek.
Oprócz walk wewnętrznych Rzeczpospolita prowadziła wówczas także wojnę w Rosji. Podczas
trwających walk z Wasylem Szujskim, Żółkiewski został powołany na wodza wyprawy na Moskwę.
Doszło do bitwy, która rozsławiła imię hetmana, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Podczas
gdy część polskiej armii oblegała Smoleńsk, Rosjanie zebrali trzydziestopięciotysięczne wojsko i
ruszyli przeciwko Żółkiewskiemu. Ten miał do dyspozycji zaledwie 7 tysięcy jazdy i tysiąc piechoty,
z czego i tak bezpośrednio mógł użyć tylko części. 4 lipca 1610 roku doszło do spotkania z wrogiem
pod wsią Kłuszyn. Wielokrotnie silniejszy nieprzyjaciel został rozbity w polu przez polskie wojska.
Hetman wykazał tu swój znakomity talent dowódczy, narzucił wrogowi swój sposób walki i odniósł
wspaniałe zwycięstwo. Zostało ono dobrze wykorzystane politycznie, co jest rzadkością w naszej
historii. Polacy, jako pierwsi Europejczycy, zajęli Moskwę, car Wasyl został wzięty do niewoli
(później wraz z braćmi musiał złożyć hołd Zygmuntowi III w Warszawie), a jego miejsce na Kremlu
miał zająć polski królewicz Władysław. Plany te nie zostały zrealizowane z powodu skomplikowanej
sytuacji politycznej, a Stanisław Żółkiewski ponownie wrócił bronić południowo-wschodnich granic
Polski nieustannie zagrożonych najazdami. Tylko w latach 1605-1619 Tatarzy wpadali w polskie

granice aż 40 razy! Żółkiewskiemu nie zawsze udawało się ich powstrzymać z powodu szczupłych sił
wojskowych jakimi dysponował. Często jednak udawało mu się powstrzymać przeciwnika za
pomocą dyplomacji i gołosłownych obietnic. Co znowu świadczyło o jego politycznych
zdolnościach.
W 1618 roku został mianowany hetmanem wielkim koronnym i kanclerzem wielkim koronnym.
Był to akurat okres zaostrzających się stosunków z Turcją. Po wyprawie lisowczyków na Węgry w
1619 roku po stronie Habsburgów wojna stała się nieunikniona. Polacy postanowili uprzedzić
przeciwnika i zaatakować go jeszcze na terenie Mołdawii. Hetman miał do dyspozycji zaledwie
około 10 tysięcy wojska, z czego znaczną część stanowiły prywatne oddziały magnatów skłóconych z
Żółkiewskim. Skutkiem tego był brak dyscypliny i trudności z dowodzeniem. Polska armia dotarła
do Cecory i tam ufortyfikowała się w oczekiwaniu na nieprzyjaciela. Ten pojawił się 17 września i od
razu rozpoczęły się walki, które początkowo były dla Polaków pomyślne. Niestety, w pewnym
momencie mołdawscy sojusznicy przeszli na stronę Turków. Spowodowało to znaczne straty w
armii koronnej, a także częściowy upadek duch wśród żołnierzy. Co prawda atak odparto, ale
zaczęły się zamieszki i kłótnie w polskim obozie. Hetman postanowił cofnąć się ku polskiej granicy
pod osłoną taboru. Manewr ten przebiegał sprawnie, przebyto sto sześćdziesiąt pięć kilometrów,
odparto siedemnaście ataków tureckich i polska armia zaczęła zbliżać się już do nadgranicznego
Dniestru. Wtedy nastąpiła tragedia – część żołnierzy bojąc się kar za wcześniejsze nieposłuszeństwo
wszczęła rozruchy. Doszło do bijatyk i rabunków. Szybko ta sytuacja przerodziła się w powszechną
panikę, po czym doszło do rozerwania taboru i ucieczki poszczególnych oddziałów na własną rękę.
Moment ten wykorzystali Turcy – doszło do masakry wojsk polskich. Tylko nieliczni zdołali się
uratować. Hetman walczył z nieprzyjacielem jak prosty żołnierz, nie chciał uciekać lecz zginąć jak
rycerzowi przystało. Zabił własnego konia dając w ten sposób sygnał, że nie zamierza wycofać się z
pola walki. Wobec przeważających sił nieprzyjaciela, to była jego ostatnia walka. 7 października
1620 roku Stanisław Żółkiewski zakończył swój chwalebny żywot. Padł z rąk Turków z odrąbaną
prawicą i raną na skroni. Następnego dnia wrogowie odnaleźli zwłoko hetmana, odcięli głowę i
wysłali ją do Istambułu jako dowód zwycięstwa.
Stanisław Żółkiewski był ważną postacią w dziejach polskiego narodu. Był wybitnym dowódcą
wojskowym, położył wielkie zasługi w rozwoju polskiej sztuki wojennej. Był autorem wielu planów
taktycznych, które przynosiły niejednokrotnie poważne sukcesy nawet w sytuacji wielokrotnie
liczniejszego wroga. Napisał wojskowe działo „Początek i progres wojny moskiewskiej”.
Żółkiewski wielokrotnie udowodnił swój patriotyzm i oddanie dla Ojczyzny. Właściwie całe
swoje życie poświęcił służbie wojskowej, którą pojmował jako rycerski obowiązek. Wiele razy
odznaczył się osobistym męstwem, kilka razy został ranny, sumiennie wykonywał rozkazy. Potrafił
wykonywać trudne i niebezpieczne zadania. Przeszedł wszystkie szczeble hierarchii wojskowej, od
towarzysza aż do najwyższego dowódcy armii – hetmana wielkiego koronnego. Stanisław
Żółkiewski często poświęcał swoje osobiste cele aby służyć Polsce. Były sytuacje, że obciążał
długami swój prywatny majątek po to, żeby móc wypłacić żołd swoim żołnierzom. Do końca
pozostał wierny swym przekonaniom. W ostatnich chwilach swego życia potwierdził to bardzo
dobitnie. Walczył z wrogiem do samego kresu i zginął z szablą w dłoni jak prawdziwy żołnierz.
Stanisław Żółkiewski dał piękny przykład umiłowania Ojczyzny. Chcielibyśmy, żeby obecne „elity
polityczne” choć w ułamku procenta wzorowały się na postawie polskiego hetmana z przełomu XVI
i XVII wieku. Piszę to bez przekonania ponieważ wiemy wszyscy, że obecnie rządzący nie chcą i nie
są w stanie poświęcić choćby jednej swojej złotówki dla dobra kraju, nie mówiąc już o własnym
zdrowiu i życiu. Niech więc Stanisław Żółkiewski pozostanie dla „nich”, a przede wszystkim dla nas
niedoścignionym wzorem prawdziwego patrioty.

 

Arkadiusz Kobierzyński

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *