Menu Zamknij

Zaniechanie

Myśląc o ludobójstwie na Wołyniu pierwszym skojarzeniem jakie przychodzi mi na myśl jest zaniechanie. Zaniechanie którego dopuściło się najpierw Polskie Państwo Podziemne, które pomimo tragicznych apeli i raportów nie zezwoliło na powołanie lokalnej milicji (formacji ochronnej dla ludności cywilnej). Nie chcąc podpadać Stalinowi i Churchillowi w kontekście oskarżeń o kolaboracje z Niemcami. Strach jak zawsze okazał się złym doradcą. Całkowicie utrąciło projekt Adama Ronikiera, który chcąc wydobyć od Niemców stare broń pragnął nią uzbroić ww. grupy ochronne. Jednak obowiązek wobec rodaków z Wołynia wykonali Polacy w niemieckich mundurach żołnierze/funkcjonariusze Schutzmannschafts Batalionu 202, pod dowództwem majora Antoniego Ignacego Kowalskiego. To za pamięć tego dowódcy i jego podkomendnych wypijam dziś kieliszek koniaku. Jednak grzech zaniechania wobec wyrżniętych na Wołyniu powrócił dziś w nowej odsłonie, czyli braku determinacji przez całą klasę polityczną sprawującą rządy po 1989r. Boleśnie obnażając rozziew pomiędzy składanym deklaracjami a działaniem. Szczególnie dotyczy to obecnego obozu władzy, którego znakiem rozpoznawczym jest obficie spływający sos Bogoojczyźniany i dysonans poznawczy pomiędzy słowem a działaniem. Kiedy nastanie odpowiedniejszy czas do zmuszenia Ukraińców do realizacji ekshumacji jak nie dziś wobec rozmiaru sił i środków które im dostarczamy? W mojej ocenie nigdy. Do dziś dnia nie rozpoczęły się ekshumacje pomordowanych rodaków. Nie liczą się słowa ale realizacja słów. Nie doczekaliśmy się realizacji tak gęsto i łatwo składanych obietnic zarówno Prezydenta RP jak i członków rządu z premierem na czele. Nic nie wskazuje także, aby naród ukraiński przyznał się do winy i zwyczajnie po ludzku przeprosił, jednocześnie dając zielone światło dla ekshumacji które muszą zakończyć się pochówkiem. Zdumiewa fakt i napawa zgrozą z jaką łatwością przedstawiciele najwyższych czynników władzy w RP, zrezygnowali z jednolitej struktury narodowej i wszystkich walorów jakie ona ze sobą niesie.. Fundując nam w perspektywie chroniczny konflikt wewnętrzny w mniejszym lub większym nasileniu.

Nawet jeżeli władzę Ukrainy przeproszą za ludobójstwo ludności polskiej na Wołyniu (co jest nierealne patrząc z jakich wzorców dziś oni czerpią), udostępnią teren do ekshumacji i odbędzie się pochówek bestialsko wyrżniętych rodaków. To nie będzie to skutkowało wymazaniem różnic cywilizacyjnych i kulturowych pomiędzy naszymi Narodami oraz sprzecznych interesów gospodarczych które najmocniej nam unaocznił tzw. kryzys zbożowy i który już z nami zostanie. Interesy gospodarcze Polski i Ukrainy nie są tożsame, tak jak nam usiłowała wmówić to agresywna propaganda na początku konfliktu. Cechy narodowe, charakter narodowy kształtują się na przestrzeni stek lat i nie są wstanie go zmienić nawet najpiękniejsze gesty, deklaracje tym bardzie, że w rzeczywistości skutki i koszty niekontrolowanego wlewu ludność z UA, odczuwa praktycznie każdy obywatel nad Wisłą (patrz np. kilkukrotny wzrost zachorowań na choroby zakaźnych które u nas występowały już przecież w stopniu szczątkowym), co już przekłada się na postrzeganie tej grupy narodowej a to przecież dopiero początek tego procesu który zafundowali nam rządzący przy jednoczesnym licytowaniu się z opozycja na pro ukraińskość. Mrzonek o unii, quasi państwie polsko-ukraińskim, nawet nie warto komentować. Naprawdę trzeba sobie z tego zdać sprawę i o tym pamiętać jak i działać presją, gdyż sama pamięć o ludobójstwie na Wołyniu nie sprawi, że szczątki naszych rodaków zostaną pochowane zgodnie z naszą wiarą.

Piotr Dziadul

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *